Pierwsza praca – jak ją znaleźć? Jak wygląda proces rekrutacji?
Każdy musi się zgodzić, że pieniądze są nam potrzebne, za coś trzeba przecież żyć. No właśnie…dlatego prędzej czy później każdy z nas stanie przed koniecznością poszukania swojej pierwszej pracy. Ja całe szczęście mam to doświadczenie już za sobą i teraz wraz z kolegami i koleżankami chciałbym podzielić się z Tobą naszymi doświadczeniami. Mam nadzieję, że dzięki tej wiedzy uda Ci się łatwiej przejść przez ten trudny okres.
Jestem zwolennikiem podejścia, że im szybciej, tym lepiej, szczególnie w naszej branży. Pracując w IT w większości przypadków mamy ten komfort, że możemy pozwolić sobie na zdobywanie wiedzy poprzez praktyczną naukę zawodu. Sprawa wygląda trochę inaczej w innych branżach, np. u lekarzy, gdzie potrzeba bardzo rozbudowanej wiedzy, by rozpocząć praktyki, a potencjalna pomyłka może być bardzo bolesna w skutkach.
Praktykę uważam to za najskuteczniejszy sposób nauki, który jednocześnie pozwala bardzo szybko zweryfikować nasze wyobrażenia o wykonywanej pracy. Lepiej uświadomić sobie na pierwszym roku studiów, że wybrało się złą drogę, niż odwlekać to o kolejne pięć lat.
Co trzeba umieć, by dostać się na praktyki lub nawet do pracy?
Co trzeba umieć, żeby dostać pierwszą pracę?
Wbrew pozorom wcale nie ma tego aż tak wiele. Firmy zapraszając na rozmowę pracownika bez doświadczenia, w większości wypadków wiedzą, na co się piszą. Bardzo często wystarczy podstawowa wiedza techniczna, przynajmniej przyzwoita prezencja (tak, tak, to też ma znaczenie!) i umiejętności miękkie.
Pracodawcy doskonale zdają sobie sprawę, że charakter pracownika jest bardzo ciężko zmienić, natomiast umiejętności typowo techniczne można zdobyć stosunkowo szybko.
Zanim zaczniesz bez zastanowienia rozsyłać CV do wszystkich znanych (i tych nieznanych również) firm, włóż trochę wysiłku i przygotuj się do tego. Prawda jest taka, że nawet nie mając jeszcze typowo komercyjnego doświadczenia, możesz zrobić całkiem sporo, by zwiększyć swoją wartość w oczach potencjalnych pracodawców.
zdobądź niekomercyjne doświadczenie. Świetnie do tego nadają się różnego rodzaju projekty open source lub własny projekt rozwijany w wolnym czasie;
zbuduj portfolio. Wspomniany wcześniej projekt koniecznie umieść w sieci. Świetnie do tego nadaje się github. Dzięki temu pierwszą pozycję do portfolio masz już gotową;
dopracuj swoje CV. Jeżeli sumiennie wykonałeś dwa poprzednie punkty, spokojnie możesz rozbudować CV o nowo zdobyte doświadczenie i portfolio zrealizowanych projektów;
Szukanie pierwszej pracy w dużej mierze przebiega podobnie jak szukanie każdej kolejnej. Jest jednak o tyle trudniejsze, że nie wiesz jeszcze czego można się spodziewać.
Ogólnie możemy wyróżnić dwa podejścia: aktywne szukanie pracodawców oraz stworzenie odpowiednich warunków, by to pracodawcy sami się do Ciebie zwrócili.
Aktywne szukanie pracodawcy
Jest to najczęstsza forma poszukiwania pracy, co wcale nie znaczy, że najlepsza. W tym wypadku to Ty wybierasz firmę, to Ty rozsyłasz swoje CV i, co bardzo ważne, to Ty musisz przekonać pracodawcę, że jesteś wart tego, by Cię zatrudnił.
Całość najczęściej sprowadza się do znalezienia odpowiedniego ogłoszenia o pracę i przesłania CV.
Stworzenie warunków by pracodawcy sami się do Ciebie odezwali
W kraju gdzie cały czas narzeka się na bezrobocie i niskie pensje, brzmi to jak bajka? Bo trochę tak właśnie jest. Jednak jeżeli tylko zastosujesz się do kilku prostych zasad, bardzo szybko się przekonasz, że jest to możliwe.
1. Bądź widoczny
Skoro to pracodawca ma się do Ciebie odezwać, musi przecież jakoś dowiedzieć się o Twoim istnieniu i raczej nie znajdzie Twojego numeru w książce telefonicznej 😉
Bardzo dobrze do tego nadaje się profil na LinkedIn, na polskim rynku warto jeszcze utrzymywać GoldenLine, choć nie ma on już tak dużego znaczenia.
Poświęć chwilę i naprawdę przyłóż się do uzupełnienia swojego profilu. Warto dobrze opisać tam całe swoje doświadczenie, zrealizowane projekty oraz umiejętności. Zachęcam również do zaproszenia znajomych do kontaktów i wzajemnego potwierdzenia sobie umiejętności. Im większa sieć kontaktów, tym większe prawdopodobieństwo, że trafisz na coś interesującego.
Kolejnym bardzo cennym krokiem jest założenie bloga technologicznego. Bardzo niewielu programistów się na to decyduje, dlatego już na starcie masz okazję się wyróżnić. Pamiętaj tylko, że taki blog musi reprezentować odpowiedni poziom, w przeciwnym wypadku niewiele na tym zyskasz.
2. Bądź aktywny i stwarzaj sobie możliwości
Świat IT wbrew pozorom jest mały. Do tej pory nie trafiłem jeszcze na taki projekt, w którym na starcie nie znałbym przynajmniej jednej osoby. Dlatego warto rozmawiać z ludźmi i dać poznać się z najlepszej strony. Ma to szczególne znaczenie, kiedy już wiesz, że opuszczasz firmę! Jest bardzo prawdopodobne, że prędzej czy później spotkasz tych ludzi w innej firmie. Szkoda by niemiłe wspomnienia wtedy dały o sobie znać.
Ludzie wymieniają się doświadczeniami i kontaktami, dlatego warto inwestować w dobre znajomości. Warto również bywać na branżowych spotkaniach, to świetny sposób, by poszerzyć swoją sieć kontaktów.
Dość ciężko jest znaleźć w ten sposób pierwszy projekt, jednak wraz ze wzrostem doświadczenia bardzo szybko przekonasz się, jak ten sposób poszukiwania zatrudnienia może być wygodny.
Na co zwrócić uwagę przy wyborze pierwszego pracodawcy?
Pieniądze są oczywiście ważne, jednak w tym wypadku nie skupiałbym się tylko na nich. Podobnie sprawa ma się, jeżeli chodzi o formę zatrudnienia.
Na to wszystko jeszcze przyjdzie pora. Jeżeli tylko możesz sobie na to pozwolić i nie liczy się dla Ciebie każdy grosz, poszukaj takiej firmy, gdzie zdobędziesz najbardziej wartościowe doświadczenie.
Bardzo szybko przekonasz się, że takie podejście procentuje w dłuższej perspektywie czasu. Dzięki lepszemu doświadczeniu i umiejętnościom nie tylko będziesz mógł wynegocjować wyższą pensję, ale również łatwiej będzie Ci znaleźć ciekawe projekty.
Praktyki czy praca
Wszystko zależy od konkretnego przypadku, jednak zazwyczaj z pracą wiąże się lepsze wynagrodzenie i większa odpowiedzialność. Aczkolwiek jeżeli masz okazję uczestniczyć nawet w darmowych praktykach, ale takich, które pozwolą Ci zdobyć faktyczne, cenne doświadczenie, zdecydowanie nie skreślaj tej opcji.
Pamiętaj, że w przyszłości możesz nie mieć już takiego wyboru. Wraz z wiekiem zazwyczaj ma się coraz więcej zobowiązań, a co za tym idzie i większe potrzeby finansowe. Wtedy odpowiednio wysoka pensja nabiera większego znaczenia.
Proces rekrutacji
Większość rekrutacji wygląda bardzo podobnie. Zazwyczaj taki proces składa się z dwóch etapów: wstępnego zapoznania się oraz rozmowy kwalifikacyjnej. Czasami firmy wprowadzają jeszcze dodatkowe etapy, takiej jak zadanie rekrutacyjne, czy dodatkowe rozmowy z kierownikami wyższego szczebla.
Zapoznanie się
Niezależnie od tego, czy proces zostanie zapoczątkowany przez wysłanie CV, znalezienie profilu na LinkedIn, czy jakikolwiek inny sposób, obie strony muszą się czegoś o sobie dowiedzieć. Już na tym etapie warto zdobyć jak najwięcej informacji, tak by w razie czego nie marnować czasu obu stron.
Rekruterzy do wstępnych rozmów bardzo chętnie wykorzystują telefon. Jest to jak najbardziej uzasadnione, ponieważ już na tym etapie wiele osób zostaje odrzuconych lub sami rezygnują.
Rozmowa kwalifikacyjna
Własne doświadczenie i odbyte projekty to pewnik. Spokojnie możesz przygotować sobie zgrabną regułkę i przećwiczyć ją przed lustrem. Prawie każda rozmowa zaczyna się od takiego wstępu, by dopiero później przejść do pytań technicznych.
Jeżeli już masz okazję opowiedzieć o swoim doświadczeniu, postaraj się by ta część wypadła najlepiej, jak to tylko możliwe. Pamiętaj również, że im dłużej i dokładniej będziesz opowiadał o tym, co wiesz, tym mniej czasu zostanie na inne pytania, na które zapewne będzie trudniej Ci odpowiedzieć.
Zadanie domowe
Wiele firm podczas procesu rekrutacji wymaga realizacji małego projektu w celu sprawdzenia umiejętności technicznych kandydata. Nie jest to zbyt lubiana praktyka przez programistów, ponieważ zazwyczaj wymaga od nich sporo czasu i większego zaangażowania. A w naszej rozpuszczonej branży nikt nawet nie chce pomyśleć o pracy za darmo…
Takie podejście ma jednak sporo zalet. W zaciszu domowym łatwiej skupić się nad realizacją zadania, dzięki czemu nie musisz tak bardzo obawiać się stresu na samej rozmowie. Jeżeli zadanie jest odpowiednio dobrane, pozwala kandydatowi, przynajmniej częściowo, zapoznać się z tym, co będzie robił w tej pracy, jeżeli dojdzie do podpisania umowy.
Świadomość większego wysiłku podczas rekrutacji wymusza również bardziej dokładny wybór firm już na etapie wstępnego zapoznania się, co tak naprawdę jest korzystne dla obu stron.
Jak udało Ci się znaleźć pierwszą pracę, praktykę? Jak wyglądał proces rekrutacji?
Pierwszej pracy zaczęłam szukać na czwartym roku studiów (dziennych), kiedy to wreszcie grafik zajęć dawał mi trochę więcej wolnego czasu niż wcześniej. Początkowo nie byłam ukierunkowana na żaden konkretny język czy technologię. Jak to na studiach – posiadałam wiedzę na różne tematy, ale nie była ona pełna tylko raczej ogólna. Tak więc chodziłam na rozmowy kwalifikacyjne do firm zarówno tworzących desktopowe aplikacje w C++ jak i takich które pisały webowe aplikacje w PHP. Gdzieś w międzyczasie też założyłam swoją pierwszą stronę – jeszcze w czystym HTMLu i Javascripcie – nadal istnieje w sieci, ale chyba nie chcę się już nią chwalić;) Bardzo mi się to spodobało i ostatecznie postanowiłam, że właśnie coś takiego chciałabym robić. Z tym szukaniem pracy wtedy nie było tak do końca łatwo i trochę czasu mi to pochłonęło. Na dodatek zatrudnić chciała mnie w tamtym momencie tylko firma, która zadawała dziwne pytania – np. o mój stan cywilny, czego oczywiście na rozmowach robić nie wolno. Okazało się również, że przez chodzenie na rozmowy opuściłam trochę zajęć i miałam mnóstwo zaległości na uczelni. Na chwilę dałam sobie spokój z szukaniem pracy. I wtedy po jakimś pół roku od wysłania CV odezwał się do mnie Onet.pl – pomyślałam wtedy „no takiej firmie się nie odmawia” i mimo tych zaległości i sesji na karku poszłam na rozmowę. Byłam przerażona, bo jednak renoma firmy robi swoje i bardzo się bałam, że jako jakaś tam studentka nie sprostam wymaganiom. Tymczasem udało się i była to moja pierwsza praca. Niewiele pamiętam z rozmowy kwalifikacyjnej, ale było na niej kilku programistów, co wówczas było dużym stresem być przepytywaną przez kilka osób na przemian. Kiedy już podpisałam umowę, dużym wyzwaniem było połączenie pracy na pełny etat z 4 rokiem studiów, ale na szczęście wszystko się ostatecznie udało. Bardzo się cieszę, że trafiłam akurat do Onetu, bo to była świetna szkoła życia i programowania:) Nauczyłam się tam wielu dobrych praktyk kodowania już na starcie co procentuje mi do dziś mimo, że w PHP już nie piszę w pracy.
Moje praktyki studenckie nie miały wiele wspólnego z programowaniem. Ponieważ studiowałem informatykę w telekomunikacji, moja praktyka w ówczesnym TP S.A. polegała na konfiguracji usług w centrali telefonicznej. Pomimo iż nie napisałem wtedy ani jednej linijki kodu, to bardzo miło wspominam ten okres.
Pierwsza etatowa praca natomiast (i jednocześnie miejsce, gdzie pracuję nadal) pojawiła się zaraz po studiach inżynierskich. To było też moje pierwsze zetknięcie z automatyką przemysłową w praktyce, której wcześniej szczerze nienawidziłem po trudnych i nudnych zajęciach z niej na studiach. Praktyka okazała się jednak ciekawa, żeby nie powiedzieć fascynująca, i tak zostało po dzień dzisiejszy. Trudno tu powiedzieć o jakiejś rekrutacji w formie, o której rozmawiamy dzisiaj. Umówiłem się na spotkanie z szefami i po krótkiej rozmowie przyjęto mnie najpierw na staż, a potem zostałem zatrudniony już normalnie na umowę na czas nieokreślony.
Gdy miałem 21 lat zdecydowałem, że chciałbym wskoczyć gdzieś na etat jako programista, by parę lat się podszkolić w programowaniu i za jakiś czas wrócić do robienia swoich rzeczy w pełnym zakresie godzin. Podszkoliłem się w domu przez parę miesięcy z Javy i C#… wysłałem CV do pewnej firmy z Katowic. Miałem rozmowę z moim przyszłym PM, rozwiązałem dosyć długi test i okazało się, że wiem wystarczająco dużo, by załapać się na praktyki.
Pierwszą pracę (czyli moją obecną) dostałam wysyłając maila do startupu, którego strona i działania mi się podobały. Zaproszono mnie na rozmowę rekrutacyjna, która odbyła się w formie pair-programming. To znaczy – musiałam programować na żywo przy osobie, która mnie rekrutowała, wprowadzać nowe funkcjonalności do aplikacji, której kod dostałam przed rozmową. Oprócz tego była rozmowa o tym, jak sobie wyobrażam pracę, co umiem, skąd zainteresowanie programowaniem i zmianą branży.
Na początku zajmowałem się małymi zleceniami jako freelancer. Zdobywałem doświadczenie. Lecz pierwszą prawdziwą pracę zacząłem na stażu w czasie studiów. Miałem to szczęście, że ten staż pozwalał mi rozwijać swoje zainteresowania i mogłem pracować nad swoimi rozwiązaniami. Nie pamiętam dokładnie jak to wyglądało. W skrócie polegało to na tym, aby pójść do biura stażowego. Zapisać się do programu stażowego, w którym oceniano zainteresowania stażysty, jego postępy w nauce na uczelni oraz dotychczasowe doświadczenia.
Na chwilę obecną jestem studentem szukającym pracy. Mam już w swoim doświadczeniu rozmowy kwalifikacyjne, jednak jeszcze nie udało się nic znaleźć. Jedna firma była mną poważnie zainteresowana, jednak pewne okoliczności sprawiły, że umowa nie została podpisana. Były to bardzo przyjemne rozmowy, które nie sprawiały dużego stresu. Po pierwszej rozmowie, pomyślałem sobie *myślałem, że wygląda to zupełnie inaczej*. Wyobrażałem sobie bardzo sztywną atmosferę, a jak się okazało podczas rozmowy była to bardzo przyjemna konwersacja.
Na ircu zagadałem, ktoś zagadał mnie. W ten sposób doszło do transakcji gdzie ja za darmo pisałem dla nich rozdziały w książce. a potem wykorzystałem książkę, to że szedłem na studia, oraz znajomości do tego by się zatrudnić w firmie TiMSI. Tam też nauczyłem się programować. Bo wcześniej to było… nie powiem. A zatrudniłem się w lipcu dwa miesiące przed studiami.
Po prostu zwykła oferta pracy w Internecie. Była to normalna praca, nie praktyka (na niepełny etat). Proces rekrutacji to najpierw test pisemny z 3 obszarów: ogólnie programowanie/IT, Java, bazy danych (SQL/PL-SQL/T-SQL), później rozmowa techniczna, po niej kolejny test pisemny na dane stanowisko (obszerny test, kilkanaście stron) sprawdzający bardzo szczegółowo umiejętności z technologii używanych na stanowisku pracy (.NET/C#, T-SQL).
Pierwszą praktykę znalazłem przez koło naukowe. Proces rekrutacji był bardzo szybki i prosty, bo wystarczyło zgłosić udział do władz koła naukowego i zaczekać na odpowiedź współpracującej z kołem naukowym firmy. Jeśli chodzi o
pracę, historia będzie dłuższa. O ofercie dowiedziałem się na targach pracy organizowanych na uczelni. Po targach pracy zacząłem proces rekrutacyjny od wypełnienia formularza zgłoszeniowego na stronie internetowej firmy. Odrzucono moje zgłoszenie, więc zastanawiałem się, co jest nie tak. Okazało się, że to rok studiów. Pomyślałem, że wystarczy I rok (w domyśle II stopnia),zamiast IV roku. Wypełniłem jeszcze raz, na nowo, formularz zgłoszeniowy i
wysłałem go. Po kilku dniach zaproszono mnie do biura na testy techniczne.Test miał 3 części, każda część była testem wyboru. Po około 3 tygodniach dostałem zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Rozmowa trwała ok. 1,5 h i była prowadzona przez 3 osoby. Było bardzo dużo pytań, ale najciekawsze były te trzy:
– Czy miałeś do czynienia z programami lojalnościowymi?
– Czy nie będzie problemem latanie samolotem?
– Czy wziąłem udział w testach? Po rozmowie przyszła odpowiedź pozytywna (idę na staż) wraz z informacjami o
rozpoczęciu stażu. Staż trwał 3 miesiące, po stażu zdecydowałem o kontynuacjiwspółpracy i w ten sposób przyjąłem się do pracy w Comarch.
Z tym było ciężko, bo każdy szukał kogoś, kto już ma 2 lata doświadczenia. Rynek nie był wtedy tak rozwinięty jak jest teraz i dostanie odpowiedzi na wysłane CV graniczyło z cudem. No ale wysyłałem dalej i w końcu ktoś zaprosił mnie na rozmowę, porozmawiałem twarzą w twarz i przekonałem rozmówcę do siebie 🙂
W końcu dowiedziałem się, znajomy znajomej szuka programistów. To była moja pierwsza praca, chyba na 3 roku studiów. Kilka razy w tygodniu po kilka godzin chodziłem do biura, żeby programować różne rzeczy w i wokół autorskiego systemu klasy workflow. Java w wersjach 1.3-1.5, Struts 1, troszeczkę w C# i trochę więcej w Grailsach. Dopiero wtedy dowiedziałem się, czym tak naprawdę jest programowanie i że chciałbym się tym zajmować profesjonalnie.
Darmową praktykę znalazłem przez portal OLX. Wysłałem zgłoszenie, a gdy pani z HRu usłyszała, że wiem co to jest API zaprosiła mnie na rozmowę na następny dzień. Po wykonaniu zadania rekrutacyjnego (zakodowanie prostego szablonu pod WP)zostałem przyjęty. Pierwszą pracę za prawdziwe pieniądze złapałem z polecenia.
Na 2 roku studiów (końcówka IV semestru). Nie pamiętam jak znalazłem dokładnie ofertę firmy. Pamiętam, że w ja + dwaj moi koledzy wysyłaliśmy batchowo nasze CV-ki do różnych firm. Jako ciekawostkę dodam, że firma ta robi w .NET, którego zupełnie wtedy nie znałem (znałem za to Java).
Proces nie był sam w sobie długi – przychodziłeś, siadałeś przy stoliku, obok Ciebie 15 innych kandydatów na Twoje miejsce, pisałeś test, a potem była rozmowa z programistą z owej firmy (później był moim szefem).
Tutaj dodam fakt, że plusem dla mojej osoby były różnego rodzaju przedsięwzięcia jakich podejmowałem się w trakcie studiów (konkursy etc.).
Wysłałem CV do wybranych firm, wszystkie zadzwoniły i zaproponowały żebym był u nich programistą :). Praktyki były darmowe, a przy szukaniu pierwszej prawdziwej pracy miałem w CV już całkiem sporo doświadczenia (konkursy, projekty, certyfikaty) więc nie miałem problemu z pierwszą pracą. Tym bardziej, że jako miejsce rozpoczęcia kariery wybrałem Warszawę.
Pierwszą praktykę znalazłem poprzez strony internetowe typu: praktyki, staże dla studentów itp., trochę jest takich stroniczek na internetach. Tam trafiłem na firmę, która zajmowała się tworzeniem stron internetowych między innymi przy użyciu cms’a joomla. Na praktykach moim zadaniem było stworzyć stronę dla jednego z klientów, opartym na joomli plus grafika, którą też tworzyłem w ramach praktyk. Jeżeli chodzi o grafikę w ps i html, css to coś tam kojarzyłem, zaś joomla nauczyłem się na praktykach.Proces rekrutacji na tę praktykę wyglądał tak, że spotkałem się z szefem tej firmy, dostałem od niego test z 10 pytaniami ala html, css, photoshop czyli jaka jest różnica między padding a margin, albo jaki skrót klawiszowy wypełnia tło w warstwie w PhotoShop. Luźna rozmowa typu: zajmuję się tym, potrafię to, ostatnio na uczelni w ramach ćwiczeń zrobiłem tamto z użyciem takiej i takiej technologii. Po rozmowie miałem czekać na telefon. Dnia następnego telefon uzyskałem i dostałem miesięczną praktykę w firmie która tworzy strony internetowe.Co do pracy to miałem wiele procesów rekrutacyjnych. Wszystko zależy na jakie stanowisko aplikujemy i do jakiej firmy. Jeżeli aplikujemy na programistę ASP.NET to spodziewać się możemy, jak to mówi mój kolega z pracy pytania z cyklu questions C# for absolute beginners, oraz zadania z SQL’a. W SQL musiałem stworzyć prostego inner join’a. Albo z podanych 3 tabel wyświetlić tak wyniki, jak na bieżąco mi dyktowano np: wyświetl dane z tabeli A i C, za pomocą tabeli B itp.
Postanawiając któregoś maja/czerwca, że chcę pracować i nabierać doświadczenia jako programista wysłałem kilka CV na stanowisko stażysty lub praktykanta na okres wakacyjny. Wtedy mój największy zasób wiedzy dotyczył języka C++, dlatego wybrane przeze mnie oferty dotyczyły głównie tej technologii. W międzyczasie uczyłem się Javy, która coraz bardziej mnie ciekawiła. Niestety lub stety moje pierwsze próby nie skutkowały natychmiastowym rozpoczęciem kariery dlatego musiałem podnieść swoje umiejętności. Efektem wakacji były dwa projekty, o których między innymi opowiadałem na rozmowie kwalifikacyjnej. Proces rekrutacyjny wiązał się z testem wiedzy oraz rozmową techniczną, czego skutkiem było powakacyjne rozpoczęcia pracy jako Junior Android Developer.
Nigdy nie byłem na żadnej praktyce, a zacząłem z komercyjnymi projektami samemu szukając zleceń na jakieś proste strony, później wraz ze wzrostem doświadczenia brałem konkretniejsze projekty. Przez ogłoszenie, które zamieściłem w serwisie gumtree udało mi się złapać stałą współpracę na projekty dotyczące wdrażania layoutów, pisanie wtyczek etc. pod systemy takie jak WordPress, Magento, Prestashop. Z racji iż byłem uczniem, a później studentem taki model współpracy bardzo mi odpowiadał tj. pracowałem kiedy chciałem, kiedy miałem czas. Dopiero od ponad roku pracuję na pełny etat. Rekrutacja wyglądała w taki sposób, że dostałem zadanie testowe do rozwiązania, wykonałem je i zostałem zatrudniony.
Nie było łatwo. Wspomniałem o tym w jednym z artykułów. Wysłałem kilkadziesiąt CV, „oblałem” kilka rozmów kwalifikacyjnych. W końcu się udało. Było to prawie 10 lat temu więc nie pamiętam dokładnie procesu rekrutacji, ale na pewno nie był on rozbudowany. Ot zwykła rozmowa o moim doświadczeniu i projektach na studiach.
Tak, jak pisałem, pierwsza praca to admin. To były trochę inne czasy – 2003 rok 🙂 Proces rekrutacji to była jedna rozmowa, po której dostałem telefon, że w poniedziałek zaczynam 🙂
Pierwsza pracę udało mi się znaleźć dzięki kontaktom, które podłapałem pracując w trakcie studiów. Odezwałem się do firmy, dla której wykonywałem projekt jakiejś małej aplikacji. Za kilka dni zostałem zaproszony na rozmowę. Proces rekrutacji polegał na krótkiej, ale konkretnej rozmowie technicznej. Następnego dnia dowiedziałem się, że zostałem przyjęty i za kilka dni mogę rozpoczynać pracę.
Pierwsze praktyki: napisałem CV, poszedłem na rozmowę. Z perspektywy czasu wiem, że poszedłem pewien siebie i swojej wiedzy, niesamowicie ją przeceniając. Ot, Kruger-Dunning w akcji. Mimo wszystko, miałem już komercyjne doświadczenie – a przynajmniej coś zbliżonego: napisane od zera programy, które z powodzeniem sprzedawałem niewielkiemu gronu klientów, i których sam używałem. Sama rozmowa i rekrutacja była bardzo zbliżona do innych korporacyjnych juniorskich rozmów, czy to o pracę, czy o staż, czy o praktyki.
Pierwsza praca to był staż w ramach Ery Inżyniera – w wakacje po drugim roku studiów, trzymiesięczna przygoda w prawdziwej firmie. Proces rekrutacji był standardowy – najpierw trzeba było wysłać informacje o tym, co potrafisz, jakich technologii doświadczyłeś akademicko lub hobbistycznie. Ze zgłoszonych osób kilka zostało wybranych na rozmowę w siedzibie firmy. Tam czekał test na kartce z prostych zadań programistycznych oraz bazodanowych – akurat byłem po semestrze z SQLem także dobrze mi poszło. Do tego rozmowa z liderem technicznym. Ostatecznie na staż przyjęto dwie osoby – w tym mnie.
O tym też już wspominałem wcześniej. Konsultant mojej pracy licencjackiej zatrudnił mnie w swojej firmie, ponieważ zauważył, że dość dobrze radzę sobie z projektem webowym, który był tematem mojej pracy. Nie miałem więc nawet jako takiego formalnego procesu rekrutacji. Przygoda z tą pracą trwała jednak krótko, ponieważ w gruncie rzeczy wyglądała ona jak freelancerka po godzinach i była dla mnie strasznie męcząca po dłuższym czasie. Brakowało mi pracy zespołowej, tak więc jeszcze będąc na studiach, postanowiłem poszukać czegoś innego na okres wakacji. Udało mi się znaleźć pracę w Katowicach i nie wiedziałem wtedy jeszcze, że to miasto stanie się w przyszłości miejscem mojego zamieszkania. Była to mała firma, około 10-osobowa gdzie rozwijaliśmy własne oprogramowanie w technologiach PHP, MySQL, Smarty JS etc. Dla mnie był to krok milowy, ponieważ nauczyłem się tam pracować w grupie i miałem do czynienia już z poważnym, dużym produktem, za który byłem odpowiedzialny. Jeśli chodzi o proces rekrutacji to była to niezobowiązująca rozmowa o technologiach z managerem zespołu. Na początku przyjęto mnie na okres próbny, ale sprawdziłem się na tyle, że zostałem tam praktycznie na 2 lata.
Gdzieś po drodze wpadły jakieś zlecenia bardziej przez rodzinę niż bezpośrednio z rynku. Pierwsza praca stricte programistyczna to było jednak później. Przed końcem studiów postanowiłem rozpocząć szukać pracy. Rynek wówczas nie obfitował w taką ilość ofert więc trzeba było szukać. Trafiłem na ogłoszenie gdzie poszukiwali kogoś do jakiegoś C# – wtedy już znałem trochę C++ więc stwierdziłem, że zobaczę. Umówiłem się na rozmowę, przyszedłem i się zaczęło… teścik z języka, teścik z sql-a, a tu jakiś prosty algorytm a na koniec…. no właśnie na koniec zadanie na komputerze. Miałem napisać sortowanie w C#. Był przygotowany kawałek kodu, który wypisywał tablicę intów – trzeba było dopisać sortowanie. Powiedziałem, że nie znam C#, że znam C++. Dostałem internet i książkę i dowolną ilość czasu. Zatę kodzę…. pierwsze co przyszło do głowy to bubble sort. Najprostszy do omówienia i implementacji. Druga myśl, na warunkach brzegowych łatwo się wysypać więc może coś innego. W sumie quick sort ma najłatwiejszą implementację chyba….. a potem oświecenie. W C++ w bibliotece STL są gotowe algorytmy, ciekawe czy w C# są…. sprawdzam, jest… Array.Sort() DONE! Gość, który mnie rekrutował się lekko zdziwił. Potem musiał tylko walczyć o mnie z „zarządem” bo przyszedłem w zwykłej koszuli, a druga osoba, która dotarła tak daleko w garniturze, no i „zarząd” wolał garniturowego. Koniec końców dostałem tą pracę. Ze mną w sumie było nas 5 osób 🙂
Nie pamiętam już dokładnie jak dostałem się na swoje pierwsze praktyki. Ale potem do pierwszej pracy dostałem się zabawnym zrządzeniem losu. Okazało się, że moi chlebodawcy ukończyli ten sam wydział na politechnice, na którym i ja jeszcze wtedy studiowałem.
Za najlepszą metodę uznaję zbudowanie sobie portfolio projektów na Githubie. Czy to tych, które robimy na potrzeby studiów, czy też dla samego siebie. I mogą to nawet być przepisywanie przez siebie tutoriale, książki. W ten sposób dajemy poznać się przyszłemu pracodawcy. Widzi doskonale technologie, z których korzystamy. Jeden z zagranicznych rekruterów oferował mi na tej podstawie pracę związaną z programowaniem funkcyjnym.
Pierwsze praktyki były związane z moją pracą inżynierską, propozycja wyszła z uczelni. Pierwszą płatną prace otrzymałem „po znajomości”, na rynek pracy wprowadził mnie mój brat. Kolejne stanowiska otrzymałem wysyłając CV bezpośrednio do firmy, która mnie zainteresowała lub dzięki pomocy rekrutera. Działających sposobów jest więc wiele 🙂
Kiedy postanowiłem znaleźć pracę, zacząłem od stworzenia własnej marki (storna internetowa, blog, portfolio, profil na linkedin, dobre CV). Na rynku pracy trzeba umieć się sprzedać, żeby się sprzedać, trzeba się wyróżnić. Najważniejsze, to mieć co pokazać, nie bać się zanieść CV i nie poddawać się. Zanosiłem CV osobiście w teczkach reklamowych z własnym logo do 5, nie dostałem żadnej odpowiedzi. Odpowiedziałem na kilkadziesiąt ofert w internecie, odezwało się zaledwie kilka firm. Najlepszym krokiem było dodanie ogłoszenia, że szukam pracy na grupie facebookowej. Ostatnia opcja dała mi najwięcej odpowiedzi, chociaż głównie proponowali mi pracę w kilkumiesięcznych projektach, chociaż nie zawsze. Ogólnie pracę znalazłem po ok. miesiącu.
Byłem na 2 rozmowach i jedną odbyłem przez Skype. Ostatnia rozmowa rekrutacyjna, po której podpisałem umowę nie była długa, nie stresowałem się, bo przyjąłem już dawno, że stres nic nie zmieni, a jedynie może utrudnić wiele rzeczy. Odpowiedziałem na kilka pytań, kilka zadałem sam, ogólnie miła rozmowa. Odpowiedź dostałem jakieś 15 minut po wyjściu z firmy. Dostałem telefon z informacjami o warunkach i poprosiłem o dzień na decyzję. Następnego dnia wróciłem i tak już zostałem.
Właściwie to zawsze wychodziło tak, że to praca znajdowała mnie – zaczęło się w gimnazjum, gdzie pierwszym poważnym zleceniem było dodanie kilku funkcji do jednego z popularnych sklepów sportowych.
W okresie liceum i na studiach pracowałem aktywnie jako freelancer zajmujący się tworzeniem strategii handlu automatycznego na rynki giełdowe i walutowe – tutaj również specjalnie nie szukałem klientów. Stawiałem na jakość tworzonego oprogramowania i to się sprawdziło – klienci polecali mnie dalej i nigdy nie miałem problemu z niedoborem zleceń 🙂
A później przyszła pora na własny biznes… ale o tym kiedy indziej 🙂
Pierwszą pracę jako programista „znalazłem” na drugim roku studiów. Pod koniec technikum porozmawiałem z jednym nauczycielem (pozdrawiam Pana Kosackiego :)), który miał różnych znajomych programistów, czy mi nie pomoże ze znalezieniem jakiejś sensownej pracy. Po około dwóch latach, odezwał się Jego kolega, który chciał sobie zrobić grę na telefony z Androidem. Była to przeróbka gry z czasów PRLu, gdzie łapało się spadające jajka do koszyka, będąc wilkiem (coś takiego jak tutaj). Gra miała być napisana w UNITY 3D używając język C#. Był to projekt sprawdzający moje umiejętności w tej dziedzinie, których nie miałem, ponieważ nigdy nie interesowałem się takimi rzeczami. Projekt niestety upadł, ale lekko ponad rok później, ten sam człowiek odezwał się do mnie, ponieważ założył swoją własną firmę i chciałby zająć się tworzeniem gier bardziej na poważnie. Pracowałem tam około rok czasu z jedną 2-miesięczną przerwą między projektem.
Pierwszy staż znalazłem w Comarchu w Krakowie. Byłem na 2 roku studiów i zobaczyłem na uczelni plakat reklamujący ich szkolenie, po którym można właśnie ten staż dostać. Zachęcali nim studentów 3 roku i starszych, ale postanowiłem spróbować. Pytania to był w większości test wyboru i jakaś prosta analiza kodu typu „co zwróci ta metoda?”. Dostałem się na to szkolenie. Miały to być 4 spotkania i tyle się ich odbyło. Do tej pory nie wiem o czym to szkolenie było, chyba o niczym, bo ktoś tam powiedział, że jest projekt w firmie, ktoś rzucił jakąś nazwę technologii, o której nic więcej nie powiedział, trochę się pobawiliśmy w te śmieszne gierki „do budowania zespołu”. Ale wychodziłem co trzeba było wychodzić i na koniec powiedzieli, że idę na staż. Jak się później okazało po rozmowach z innymi stażystami była to dobra ścieżka, bo praktycznie wszyscy z tego szkolenia dostali staż, za to osoby które brały udział w standardowej, corocznej rekrutacji miały dużo trudniej, bo kandydatów było kilka tysięcy, a miejsc ok. 300, więc to była walka o każdy punkt na teście.
Moja pierwsza rozmowa rekrutacyjna była owocem targów pracy organizowanych na Politechnice Gdańskiej. Wypełniłem jeden formularz i po paru dniach zostałem zaproszony na rozmowę. Całość trwała około jednej godziny. Większość dotyczyła spraw technicznych, na koniec konwersacja po angielsku na luźne tematy. Po kolejnych paru dniach otrzymałem telefon z propozycją współpracy.
Pierwsza praktyka to była miesięczna praca nad dwoma wewnętrznymi projektami w firmie PGS Software we Wrocławiu. Zgłosiłem się do nich sam, aczkolwiek promowali przyjmowanie praktykantów z Politechniki Wrocławskiej. Test polegał na zrobieniu prostego testu programistycznego na platformie Codility. Nie było trudne, ale jestem przekonany.
Moja pierwsza próba znalezienia pracy zakończyła się totalnym fiaskiem. Zawaliłem właściwie wszystko, co tylko było można. Miałem ogromne braki nawet w podstawowej wiedzy technicznej, a mimo to nie przygotowałem się nawet z najczęściej pojawiających się pytań rekrutacyjnych. Liczyłem, że wiedza zdobyta przez CAŁE dwa lata studiowania wystarczy.
Kolejny błąd polegał na szukaniu pracy na odległość. Do Gdańska miałem około 200 km, przez co każdy wyjazd był dla mnie sporym problemem. Mimo iż obawiałem się niepowodzenia, umówiłem się tylko na jedną rozmowę, nie zostawiając sobie tym samym żadnego wyjścia awaryjnego.
Sama rozmowa to była już totalna porażka. Byłem tak zestresowany, że nawet jak znałem odpowiedź, to miałem kłopoty, żeby ją z siebie wydusić.
Po powrocie do domu schowałem urażoną dumę i skontaktowałem się jeszcze raz z rekrutem. Poprosiłem o rozbudowaną informację zwrotną i sugestie do poprawy.
Tym razem odrobiłem już pracę domową i lepiej przygotowałem się do kolejnego podejścia. Miałem przećwiczone wszystkie standardowe odpowiedzi i umówione 3 rozmowy.
Pytania, które otrzymałem, w dużej mierze pokryły się, z tym, na co się przygotowywałem, co dodało mi tylko pewności siebie. Pozytywną odpowiedź dostałem już na samej rozmowie. Byłem tak uradowany i zaskoczony tym faktem, że o tym, że jestem umówiony na kolejne rozmowy, przypomniałem sobie dopiero kolejnego dnia…
Wszystkie oferty znalazłem przez portale z ogłoszeniami o pracę.
Jeżeli podoba Ci się moja praca, poświęć chwilę i daj lajka.
Podsumowanie
Szukanie pierwszej pracy jest niewątpliwie stresujące i wymagające pod wieloma względami. Pamiętaj jednak, że początki zawsze są trudne i zazwyczaj boimy się tego, czego nie znamy. Później będzie już zdecydowanie łatwiej. Powodzenia!
Na koniec, mam jeszcze do Ciebie gorącą prośbę. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, spełnij przynajmniej jeden punkt z poniższej listy:
Jeżeli uważasz, że ktoś z Twoich znajomych może być zainteresowany tematem pierwszej pracy w IT — podeślij mu link do tego wpisu. Jestem przekonany, że informacje w nim zawarte będą dla niego bardzo przydatne.
Proszę, Kliknij „Lubię to” w boksie Facebooka odrobinę wyżej. Cel to zebranie 200 polubień do końca 2017 roku. Razem jesteśmy w stanie to zrobić 🙂
Jeżeli jeszcze nie zapisałeś się na newsletter, proszę zrób to teraz.
Napisz proszę w komentarzu, jakie były Twoje doświadczenia w związku z pierwszą pracą. Dzięki rzeczowej rozmowie, wszyscy możemy tylko zyskać. Liczę na Twoją opinię.
Jeżeli masz jakieś problemy i wątpliwości dotyczące tematu artykułu, podziel się nimi. Najlepiej w komentarzu poniżej, ewentualnie korzystając z kontaktu.
Dziękuję Ci za lekturę tego wpisu i za dotrwanie aż do tego miejsca. Kolejny artykuł będzie dotyczył sprawdzonych sposobów na naukę i pogłębianie swojej wiedzy i tym razem nie trzeba będzie na niego już tak długo czekać 🙂
Chcesz przygotować fantastyczne CV i zabłysnąć na rozmowie kwalifikacyjnej? Sprawdź najnowsze e-booki:
e-book – „8 rzeczy, które musisz wiedzieć, żeby dostać pracę jako programista”, e-book – „Java Cheat Sheet”, checklista – „Pytania rekrutacyjne”
i wiele, wiele wiecej!
Cześć! Jestem Tomek. Programista z zawodu. Bloger i trener programowania z zamiłowania. Na blogu pomagam wejść do branży IT oraz stać się lepszym programistą.
Więcej o mnie...